Od pierwszego dnia z Olą zbierałyśmy, żeby pójść na wschód słońca, ale nam cie codziennie nie chciało. Zawsze były jakieś wymówki, zimno mi, zmęczona jestem itd. Jednego dnia tylko Ola poszła sobie pobiegać. Haha. Codziennie chodziłyśmy też na "powietrznego" hokeja i "extreme". Największa atrakcja całych wczasów :D
Bardzo często chodziłyśmy na siorbery, czyli napoje mrożone. Na obiady jadłyśmy rybę, a na kolację oczywiście pizze. A potem na zachód słońca.
Oczywiście jak to my musiałyśmy sobie kupić bańki, robiłyśmy sobie je na plaży. Typowe my! Haha! Jechałyśmy też na orce. Ja na początku się trochę się bałam, ale się przełamałam i pojechałam :D
~Ania
Fajnie jest mieć taką przyjaciółkę!
OdpowiedzUsuńMiłych wakacji :) Świetny blog , będę zaglądać częściej .
+obserwuję.
http://my-diseased-life.blogspot.com